Prawdę mówiąc... To chyba nie o to chodzi. Równie dobrze mógłbym rozpoznawać bojem Pałac Kultury. Jeśli właściciel / zarządca powiedział jasne NIE, to po temacie. Co innego, na dziko jechać w 10-20 osób, a co innego w 100-200. Bez _choćby_ cichego przyzwolenia tego, czy owego kacyka można jedynie
sobie narobić smrodu. Dla mnie poza tematem.
Mówiąc o miejscówkach, to powiem tak, bo się wgryzałem w temat, byłem, widziałem, wielu pewnie próbowało też. Mniejsza o szczegóły, konkluzja z tych wycieczek najważniejsza. Są wokół Wawy miejsca, osiągalne w limicie czasowym zbliżonym do trasy Praga -> N2, które można pozyskać oficjalnie, legalnie i swoją zaje*istością biją kilka miejscówek razem wziętych (przykładowo 150+ ha lasu, polan, pagórów, bunkrów itp.), ale... Jest jedno, ale. To kosztuje i wymaga czasu w załatwianiu, a ktoś te dwa kluczowe dobra musi wyłożyć. A byłem zdziwiony jak mało.
No i po zainwestowaniu czasu (czyli najcenniejszego, co mam) i myśli (no trochę też) w taki, to temat odpuszczam. Wcale nie w warstwie ekonomicznej - bo to hobby, a ono wciąga kasę i tak działa. Odpuszczam z przyczyn innych i tu meritum. Najpierw cytat.
Co do dziękowania to podziękować można jak jest za co a nie za zaczęcie tematu na forum i zrobienie ankiety oraz scenariusza my tu wy tam i jedziemy. A i tak większość ludzi dziękuje. Zresztą i tak organizujący strzelankę sam sobie robi dobrze, że tak powiem bo bierze w niej udział i może ją ułożyć jak mu się podoba.
To esencja tematu. Gdybym dzisiaj spotkał Dzikkiego, chociaż bliżej poznałem go raz jadąc na jebankę jakąś, to pierwsze co bym powiedział, że robił super imprezy. ROBIŁ - czyli z użyciem forum i odprawy przed grą, a czasem jakąś taśmę gdzieś zawiesił. Nie było czołgów, tarnsporterów, flag, punktów, fragów, systemów, struktur dowodzenia, proszenia, łażenia, szykownia, dogadzania, przepraszania, że miejscówka kosztuje 5 PLN. Była za to świetna zabawa (czasem kwasy, czasem termosy, norma) do upadłego i po kilka bitych godzin ostrego jebania. Wielu jemu podobnych, zamiast wywalić browara w piątek wieczorem, wymyślało cośtam, a potem zdzierało gardło na odprawie, by ustawić cały cyrk. Dla mnie, to że ktokolwiek usiadł i swój własny-osobisty czas dał innym, jest powodem do wdzięczności i szacunku. Do tego dzisiaj jeszcze trzeba by dorzucić folklor jęczenia forumowego bo jednemu za daleko, drugiemu za zimno, trzeci chce koniecznie by z zasad wynikało, kto wygrał, czwarty jak nie ma flag to nie pojedzie, piąty roztrząsa czy blisko to 10m, czy 9,5m.
Jeżeli jest tak, że takie zrobienie ankiety, wrzucenie scenara, ogarnięcie ludzi na miejscu, nie jest czymś za co warto powiedzieć dziękuję. To znaczy, że prawdą jest, że mamy dzisiaj zupełnie inne czasy, choć to raptem tylko parę lat minęło... Damn! Nawet już nie ma bicia sztamy przed każdą jebanką, tylko stanie w grupkach, wybiórcze stuknięcia grzybami i tyle...
Czasem jak zagadam z nowymi twarzami, to mnie pytają, co to Warrior! O strzelance dowiedzili się po telefonie od kumpla.
Wiem, że se ne wrati, ale gdzie to zmierza, to właśnie widać. Tu kolejny cytat.
Kiedyś, gdy średnia wieku była wyższa, na zimowe jebanki więcej osób się stawiało, teraz wśród młodych panuje błędne przekonanie że zimą jest gorzej, co nie jest prawdą, dyskomfort jest nie większy niż latem, a wielu starych powiedziało by że mniejszy.
To aż już męczy. Gdy usta czołowego przedstawiciela Wrr mówią, że Nowi to ZUO, starzy to dobro. Jakbym kiedyś na dzień dobry dostał taką bombę na ryj, to bym się zafrasował, czy tu się warto kolegować. No i co? Może i jest na forum x ludzi z pomysłem i chęcią, ale co się mają wychylać, jak ich zaraz zjedzą, zajęczą, zamęczą, na koniec skrytykują i posypią cukrem. Na co? Po co? Masochisttów ciągle brak...