To było okrutne.
Dwa radosne teksty z czorajszego dnia:
1. Bitwa podobna do tej co opisał Xas. 8 typów 59 po naszej stronie, z czego 4 nasze. Mapa: ta pustynna, z wydmami, zaczynamy z południa. Widac od razu, że to my będziemy strona "ruchającą" więc przeciwnik ustawił sie mocno defensywnie. Po pierwszym spotowaniu dla arty i osłabieniu linii defensywnych agresywnie wjeżdżamy przeciwnikowi w bazę. Nie jest łatwo, kupa wysokich TDków, ruchamy, ale wiekszość z nas już jest na 200-300 hp. Gramy juz bardzo ostrożnie, wychylajac sie we czterech raz po raz zza górki na samej północy, czekajac na wsparcie dotaczającego sie E-75. Wychylam się i mierzę w Ferdka, czekając az mi się zbiegnie celownik do końca, w tym momencie słyszę yelo: "Puśćcie mnie, puśćcie mnie! Ja ma duzo hp-ów!" Strzelam dokładnie wtedy kiedy w celowniku wyłania sie yelo, robiąc mu piekną dziure w tyle wieży w ammo racku więc mówię spokojnie: "Już nie masz duzo hp-ów"
2. Gramy z Yelo w plutonie, w tle słyszymy żonę yela: " Kiedy to skończysz?! Kończysz już?!". Yelo cos tłumaczy zasłaniając mikrofon. Mijają trzy minuty. W tle słyszymy: "Radze ci kończyć! Spytaj się kolegów czy ci zapewnią seks!". Nastepuje wybuch szyderczego rechotu. Na co yelo: "uuu... z waszej reakcii wnoszę, że raczej nie pójdziecie na tą propozycję, więc chyba ja juz kończę...