Strona 1 z 1

Zdarzyło się w Meksyku... - Projekt

PostNapisane: 6 gru 2009, o 11:15
przez Damotr
Strony konfliktu:
- Siły rządowe
---Wojsko
--- Gwadia (4 osoby)
--- Prezydent
--- Doradca prezydenta

- Siły zbuntowanego generała
--- Generał
--- Szpiedzy (3 osoby)
--- Żołnierze

- Kartel nakotykowy
--- Szef kartelu
--- Doradca szefa kartelu
--- Siepacze

-Cywile
--- Cywile (mogą mieć broń krótką)
--- Mariachi (broń + umiejętność gry na gitarze meksykańskich piosenek + gitara)

Siły US:
-- DEA (3 osoby)
-- CIA (3 osoby)

Fabuła:

Prezydent Manuel Standez
Nowy prezydent Meksyku jest dobrym człowiekiem, ale poprzez swoją działalność naraził się kilku ważnym ludziom. Dodatkowo nie może być pewien co do lojalności swoich ludzi.
Prezydent zamkną do więzienia (z Meksykańskiego więzienia nie wychodzi się normalnym/w jednym kawałku) brata Szefa kartelu narkotykowego, za co jest nagroda za jego głowę (100 000 pesos).
Zbuntowany generał twierdzi, że sam lepiej pokieruje państwem.

Generał Alvaro Ramirez
Dowódca części wojska. Twierdzi, że pucz będzie najlepszym sposobem na przejęcie władzy.
Jego ludzie są mu oddani, ale kwestią jest oczywiście cena...
Za głowę generała jest nagroda w wysokości 80 000 pesos

Szef kartelu (może nim być kobieta):
Chce zemsty na prezydencie za brata. Ściga go DEA (chce go całego), za jego głowę można dostać 30 000 pesos u prezydenta (to czy współpracuje z generałem czy nie ustalają strony podczas gry), lub 60 000 u DEA (trzeba ich znaleźć).

Cywile:
Zwykli ludzie: Praca, dom, dzieci, religia, noszenie broni za pasem, ot codzienne życie. Można z nich zwerbować siepaczy (aczkolwiek trzeba im zapłącić)
Barmani: Pracownicy baru. Dużo wiedzą
Mariachi: Umieją grać, umieją strzelać.

Siły US:
DEA: Chcą szefa kartelu w stanie zdatnym do rozpoznania (ideałem jest żywy, aczkolwiek powinna wystarczyć wersja "to on i nie żyje". Mają broń i umieją jej używać. Do tego dysponują pieniędzmi (60 000 pesos)
CIA: Chcą zlikwidować generała, mają do użytku 80 000 pesos i mogą w każdej chwili dostać rozkazy (np. diametralnie różne od początkowych)

Dodatkowo niektóre osoby otrzymają swoje tajemne zadania (ważniejsze od celów scenariuszowych), którymi mogą się dzielić z innymi (np. generał zabił ukochaną...)

Jeszcze do dopracowania...

Ciekawi mnie ilu byłoby chętnych, i czy impreza miałaby rację bytu jako LARP

Re: Zdarzyło się w Meksyku... - Projekt

PostNapisane: 6 gru 2009, o 13:23
przez arend
brzmi ciekawie

a ja mam doświadczenie w byciu szefem bandy wściekłych Meksyków

Re: Zdarzyło się w Meksyku... - Projekt

PostNapisane: 6 gru 2009, o 22:42
przez Echelon4
To czy impreza ma szansę stać się LARP-em jest zależne do samego orga. Nie możesz tego uzależnić od ludzi.
Przedstaw mechanikę, zasady, itp.... całą "otoczkę" projektu.

Tyle mojego.

Re: Zdarzyło się w Meksyku... - Projekt

PostNapisane: 7 gru 2009, o 15:04
przez Fallkor
brzmi ciekawie... pomysł ma potencjał... poproś jakiegoś doświadczonego orga o pomoc bo szkoda by taki pomysł zmarnowac