Dzisiaj na N2, Ci co byli na Hurtgenie, wkurzali tych co nie byli - jak było fajnie;-) Niestety nie mogłem być, a obejrzałem film "Kiedy umilkną działa". Zaczęliśmy się w wolnej chwili zastanawiać jak zasymulować miotacz płomieni w ASG. Okazało się to całkiem proste (pozornie ;-). Prawdziwy miotacz strzela benzyną płonącą, nasz może strzelać rozwodnionym barwnikiem. Wyglądało to będzie jak oryginał, dwa zbiorniki na plecach i sam miotacz. Do rozgrywek rekonstrukcyjnych (no powiedzmy że rekonstrukcyjnych;-) jak znalazł. Szczególnie do zdobywania bunkrów i umocnień byłby super.
Jakie problemy widzę? Po pierwsze roztwór wodny barwnika. Woda nie jest przyjacielem repliki - więc ryzyko zwarcia w zabawce tak potraktowanego zawodnika. Po drugie - trzeba by wprowadzić rozwiązania techniczne które zrównały by taki miotacz z prawdziwym - czyli czas opróżniania zbiornika, oraz fakt że user miotacza nie nosi innej broni, bo mu wystarczająco ciężko z 30 litrami na plecach;-) No i rzeczywisty zasięg. Trzecim problemem jest dobranie odpowiedniego barwnika, aby był spieralny z munduru, no i problem z takim mokrym delikwentem....
Inną opcją jest zastosowanie powietrznego wyrzutu proszku barwiącego. Proszek da się wytrzepać z munduru, nie uszkadza broni przeciwnika w sposób trwały. Problemem jest dobrać metodę ciągłego wyrzucania proszku, tak aby do złudzenia przypominało to prawdziwy miotacz płomieni.
Być może pomysł który zaprezentowałem jest głupi i niewart dyskusji, ale ciekawy jestem głosów tych, którym się rozgrywka Hurtgenowa podobała i widzieli film;-)